poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 26

-Jess, wszystko w porządku?- Mandy wyrwała mnie z transu, podczas którego cały czas wpatrywałam się w szmaragdowe oczy Harry'ego. Nie, to niemożliwe. Minęło tyle czasu, a on stoi tu przede mną, tak samo młody, przystojny i tajemniczy, kiedy widziałam go ostatni raz. Ubrany w swój ulubiony t-shirt, dżinsy i converse, oczywiście wszystko w kolorze głębokiej czerni.- Jess- Dziewczyna ponownie do mnie mówi, tym razem łapiąc mnie lekko za ramiona. Szybko odwracam wzrok i patrzę na nią.
- Co? Tak, wszystko jest okey- odpowiadam najbardziej opanowanym głosem jaki udaje mi się wydobyć. Brunetka patrzy na mnie, niezbyt przekonana moim lichym kłamstwem- Tylko źle się poczułam- marszczę brwi i przelotnie zerkam na milczącego chłopaka, który cały czas patrzy na mnie.
- To może, odwiozę cię do domu? Z Harry'm pogadasz kiedy indziej- Mówi z przejęciem Mandy. Oh dziewczyno, ja już gadałam z nim nie jeden raz.
- Tak to dobry pomysł- potakuję głową i szybko odwracam się, wychodząc pośpiesznie z pomieszczenia. To jakiś obłęd. Nadal nie mogę uwierzyć, że to on. Może to tylko moja chora wyobraźnia płata mi figle? Może tylko wyobrażam sobie, że ten chłopak wygląda tak jak Harry? Rozmyślając nad tym, czy powinnam czym prędzej udać się do psychiatry, dochodzę do samochodu Mandy, naciągając rękawy sweterka na moje zmarznięte dłonie. Trzeba przyznać, że dzisiejsza noc jest wyjątkowo zimna, a może to ja mam nie nie równo pod sufitem? Kręcę głową z rozbawieniem. Jestem głupia.
- Okey, wsiadaj- Mandy podchodzi obok mnie i otwiera drzwi auta. Zajmuję miejsce pasażera, a następnie razem odjeżdżamy w stronę mojego mieszkania.

***

- Na pewno jesteś w stanie zostać sama?- Brunetka patrzy na mnie opiekuńczym wzrokiem. Uśmiecham się do niej lekko.
- Zapewniam cię, już mi lepiej- upijam łyk herbaty i głaszczę głowę mojego psa.
- Jakby co to dzwoń- mruga do mnie i wychodzi z mieszkania zostawiając mnie samą z masą rzeczy do przemyślenia. Przygryzam dolną wargę, biorę kubek z gorącą herbatą i idę do mojej sypialni. Odkładam naczynie na stoliczek nocny, po czym udaję się do łazienki, gdzie myję zęby i biorę prysznic. W samym ręczniku wracam do pokoju, w którym na łóżku leży mój Nero. Przebieram się w piżamy i wskakuję pod kołdrę, dopijam herbatę, gaszę lampkę i kładę głowę na poduszkę bezsensu gapiąc się w biały sufit. Jak wydostał się z więzienia? Czemu tu przyjechał? Czemu wrócił? Ten nadmiar pytań na serio doprowadzi do tego, że rozboli mnie głowa. Lekko pocieram dłonią, prawą skroń. Jego obecność nie wróży nic dobrego i dobrze o tym wiem. Ale to nie będzie mój problem. Będę go omijać i żyć jak dotychczas. Dawno zamknęłam tamten rozdział i nie mam najmniejszej ochoty do niego wracać. Przewracam się na prawy bok i zamykam oczy usilnie próbując zasnąć i zapomnieć o tym wszystkim, ale nie mogę tego zrobić. Nagle Nero zrywa się z łóżka i biegnie w stronę uchylonych drzwi od sypialni, przez które następnie przechodzi. Zaniepokojona szybko zapalam lampkę i sama wstaję z łóżka a kiedy słyszę głośne szczekanie psa, a po chwili jego pisk wybiegam z pokoju z głośnym biciem serca.
-Nero?- wołam mojego zwierzaka, a w odpowiedzi otrzymuje jego stłumione jęknięcie. Odwracam się w stronę drzwi wejściowych gdzie niestety nic nie widzę, ponieważ światło pochodzące od blasku księżyca wpadającego przez okno, tam nie dociera. Wystraszona włączam światło, a bicie mojego serca przyspiesza.
-Uspokój go, bo inaczej złamie mu kark- Harry jedną ręką trzyma pysk Nera, a drugą przytrzymuje mu szyję oraz kark.
-Nero przestań- Mówię szybko, a chłopak stopniowo puszcza psa- Chodź do mnie skarbie- Mówię ponownie, a psiak podchodzi do mnie. Wtulam się w jego mięciutkie futerko. Nie wiem co bym zrobiła, jakbym go straciła. To prawda, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Moją uwagę skupiam na włamywaczu. Brunet powoli zmierza w moją stronę, na co mój pies od razu zaczyna warczeć .
- Ostrzegam zabije go jeśli się na mnie rzuci- Mówi bardziej niż poważnie chłopak. Nie odpowiadam tylko chwytam obrożę Nera i zaprowadzam go do sypialni, zamykając drzwi. Słyszę, że Harry jest w kuchni więc dyskretnie z szuflady wyciągam paralizator. Tak, po tym wszystkim co przeszłam postanowiłam kupić go dla własnego bezpieczeństwa, właśnie na takie okazję.- Gdzie trzymasz kawę?- Pyta chłopak, kiedy zjawiam się w kuchni.
- Czego ty chcesz Harry?- pytam spokojna, co jest bardzo dziwne. Czy nie powinnam trząść się ze strachu i nic nie mówić?
- Kawy. Ogłuchłaś?- marszczy brwi i patrzy na mnie jak na debilkę, po czym kontynuuje szukanie puszki z kawą.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi- powoli podchodzę bliżej lecz nadal utrzymując bezpieczną odległość między nami.
- Aha, tu jest- mówi zadowolony i unosi puszkę, a po chwili przygotowuje sobie kawę.
- Odpowiesz mi czy mam wezwać policję?- to powinno chociaż w małym stopniu go ruszyć. W końcu uciekł z więzienia. Skąd to wiem? Nie ma szans aby dostał wyrok tylko na 3 lata za tyle morderstw. Jestem pewna że zwiał z pudła. Tak jak przypuszczałam, chłopak napina mięśnie i powoli odwraca się w moją stronę, badając mnie swoim lodowatym spojrzeniem, a kiedy nasze oczy się spotykają niemal mam uczucie jak chłód jego zielonych tęczówek przelewa się w moje serce wywołując małe ukłucie. To nie jest ten sam człowiek sprzed 3 lat. Ja już to czuje.
- Nie zrobiłabyś tego- Mówi po dłuższej chwili milczenia. Krzyżuje ręce na klatce piersiowej i opiera się o blat szafki kuchennej.
- Skąd ta pewność?- unoszę jedną brew w górę, na co chłopak się uśmiecha i kręci głową z dezaprobatą.
- Po pierwsze, ja zawsze mam rację, a po drugie- odpycha się od blatu i kieruje swoje kroki, powoli w moją stronę- bym się zemścił, a znasz mnie na tyle dobrze, że doskonale wiesz jak te zemsty wyglądają, a do tego jestem teraz innym człowiekiem- teraz stoi niecały metr ode mnie.
- Naprawdę? Ja też jestem innym człowiekiem- powiedziałam z odwagą.
-Lecz nadal jestem o krok przed tobą- szepcze, a po chwili szybko i zwinnie jak kot, znajduje się znajduje się za moimi plecami- Widzisz już mam nad tobą kontrolę- ponownie szepcze w moje ucho.
- Nie wydaje mi się- mówię i naciskam guziczek paralizatora, który od razu rozkłada bruneta na podłodze. Oddycham szybko i płytko, przegarniając włosy. I co ja teraz z nim zrobię?

***

Okey, bywało gorzej, przeżyjesz. Ale to Harry Styles, jeśli wsadzisz go za kratki, on i tak prędzej czy później ucieknie, znajdzie cię i nawet wole nie wiedzieć co by było dalej. Tak rozmyślając, siedzę na kanapie i patrzę na Harry'ego, który jest związany i zakneblowany na krześle. No bo co innego miałam zrobić? Niech wie jak to jest być, tak jakby słabszym ogniwem nad którym ma się kontrolę. Czas się trochę nad nim poznęcać, w pewnym znaczeniu tego słowa. Ujmuje wcześniej przygotowaną szklankę z wodą i wylewam jej zawartość w twarz chłopaka, który od razu wybudza się ze snu.
- Co do kurwy?- Ledwo rozumiem jego słowa przez szmatkę w jego jamie ustnej, ale słyszę to na tyle wyraźnie aby wywrócić na to oczami.
- Czas zamienić się rolami panie Styles- mówię to, a on wygląda na zdezorientowanego chyba pierwszy raz w życiu, co daje mi satysfakcję, przez co na moich wargach pojawia się lekki uśmiech- Mówiłam ci , że się zmieniłam- opieram dłonie na oparciach krzesła przyglądając się twarzy bruneta. To będzie bardzo ciekawa dyskusja.

_____________________________________________________________


Jedno wielkie PRZEPRASZAM.
To był najdłuższy odstęp między rozdziałami jak mógł być XD Nie mam dobrej wymówki ale byłam na wycieczce w górach , a poza tym problemy w szkole i mama skonfiskowała mi laptopa xd Ale po dłuuuuuugim czasie nareszcie mamy rozdział w którym pojawia się jakaś relacja między Harrym a Jess ;)
Mam nadzieje że nadal jesteście i będziecie ze mną, a ja na następny raz będę informować jeśli zdarzyłaby się podobna sytuacja :) Komentarze jak zawsze mile widziane <3 Pozdrawiam :*

6 komentarzy: