środa, 7 maja 2014

Rozdział 22

Harry's POV:

Katherine. To imię prześladowało mnie po nocach, od 2 lat.  Poznaliśmy się pewnej nocy, kiedy ona błąkała się sama po ulicy, a ja wracałem z imprezy i zabrałem ją do siebie. Po łóżkowych sprawach, opowiedziała mi, że uciekła z prywatnej szkoły gdzie spędziła praktycznie całe życie, ponieważ jej ojciec uważał, że przynosi wstyd ich rodzinie. Nie mam pojęcia czy miał do tego powód, ponieważ dziewczyna mi tego nie powiedziała. Zaproponowałem jej pracę, nauczyłem ją strzelać i włamywać się do różnych budynków. Od czasu do czasu, kiedy miałem ochotę pieprzyłem się z nią, ale dla mnie nie miało to najmniejszego znaczenia. Ale każdy medal ma dwie strony. Katherine, się we mnie zakochała. Na siłę próbowała, abym ja odwzajemnił jej uczucie, ale to nic nie działało, a kiedy nie wytrzymałem i wygnałem ją, mówiąc, że nie chcę jej już nigdy widzieć, ona powiedziała: "Jeszcze tego pożałujesz Styles" i odeszła. Nie dzwoniła, nie pisała, to tak jakbym nigdy wcześniej jej nie poznał, tak jakby rozpłynęła się na dobre, ale teraz powróciła i najwyraźniej pragnie zemsty. Ale chwila, kiedy rozmawiałem z nią o jej rodzinie, powiedziała mi że ma młodszą siostrę, której szczerze nienawidzi, i chciała ją zniszczyć... Teraz wszystko układa się w spójną całość. Kurwa, ta cała sprawa jest mocno pojebana.
- Louis, masz już te namiary?- stoję nad szatynem, który siedzi przy biurku namierzając telefon tej szmaty.
- Harry, jeszcze moment- wystukuje palcami jakiś szyfr i patrzy na monitor- Nie wydaje ci się, że to trochę podejrzane, że odebrała od ciebie?- pyta, nie odwracając głowy od ekranu.
- Louis, teraz to jest nieważne, muszę uratować Jess. Wiesz co ta wariatka może jej zrobić?- na samą myśl, robi mi się słabo. Ja nauczyłem jej najlepszych sposobów na wolną i bolesną śmierć. Kurwa, jaki ja byłem głupi.
- Ona nie jest głupia, coś mi się zdaję, że szykuje na ciebie...
- Louis!- krzyczę na chłopaka, który zasznurowuje usta i piszę coś w laptopie.
- Mam- oznajmia, a ja z chodzenia w kółko, przeskakuję obok niego.- To jest przy opuszczonej kawiarni.- Wskazuję na mapkę na monitorze. Do tej kawiarenki, chodziliśmy razem po udanej akcji, gdzie po wypiciu kilku butelek piwa, uprawialiśmy ostry seks. Dlaczego wcześniej nie pomyślałem o tym miejscu?
- Okey- odpowiadam i zabieram ze sobą pistolet, który chowam za pasek spodni i idę w stronę drzwi.
- Hej, nie pójdziesz sam!- odwracam się i widzę w pełni uzbrojonych chłopaków.
- To naprawdę, nie wasz problem- marszczę brwi. Wiem, że są dobrzy w tym co robią, ale gdyby któremuś z nich coś by się stało, nie wybaczył bym tego sobie. Chłopaki się uśmiechają i podchodzą do mnie w równym tempie.
- Słuchaj jesteś dla nas jak brat- klepie mnie po ramieniu Liam- I na naszym miejscu zrobiłbyś to samo- Mówi, a cała czwórka patrzy na mnie. On ma rację, zrobiłbym dokładnie to samo. Posyłam im uśmiech,a oni go odwzajemniają- No to w drogę, czas na zabawę- Liam unosi swój karabin maszynowy i uśmiecha się, po czym razem wychodzimy z naszej bazy. Teraz wszystko się wyjaśni.

Veronica's POV:

Nie, to nie możliwe.Ta dziewczyna, jest moją siostrą. Dowiedziałam się tego, z listu od taty, ale nigdy w życiu nie spodziewałam się, że moja własna siostra, może mnie prześladować, a na końcu porwać. Spokojnie Jess, tylko nie panikuj. Siedziałam przywiązana do krzesła, które stało w holu, z barem pokrytym  i okrągłymi stolikami na których postawione były krzesła. To miejsce wygląda na opuszczone, ze względu na grubą warstwę kurzu na meblach. Kiedy się wybudziłam, obudziłam się właśnie tu, a Katherine siedziała naprzeciwko mnie i tylko na mnie patrzyła. Oczywiście pewnie jak każdy, na moim miejscu zapytałam "Czego ode mnie chcesz?" Na co ona tylko się uśmiechnęła i wyszła. Niepotrzebnie wyszłam wtedy z tego domu. Ale oczywiście moja duma, nie zniosłaby Harry'ego. Cóż za ironia. Wiercę się na krześle, próbując już od dobrej godziny uwolnić się z więzów, ale i tak nic mi to nie daje, lecz wręcz przeciwnie, moja skóra na nadgarstkach jest przetarta. Nagle słyszę jak stare, metalowe drzwi od zaplecza skrzypią, informując mnie, że ktoś tu idzie. Zaprzestaje się wiercić i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Zza moich pleców wychodzi Katherine i następnie staje wprost mnie.
- Więc, jak się masz?- pyta z uśmiechem na twarzy.
- Co? Ty sobie żartujesz? Czego ty ode mnie chcesz?- marszczę brwi i patrzę na nią jak na chorą psychicznie, którą chyba jest.
- Słuchaj, nie było nam dane nigdy się poznać, a z uwagi na to, że jesteśmy siostrami nie zabiję cię jeszcze.- złowieszczy uśmiech, znów wita na jej twarzy, a mnie przechodzą ciarki na myśl o tym , że "jeszcze" mnie nie zabiję. I mam się z tego cieszyć? To tak samo jak, z tym, czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna? Mam się cieszyć ostatnimi chwilami mojego życia, czy panikować i zacząć płakać? Chodź i tak wszystko sprowadza się do mojej śmierci.-Więc jeśli ty nie chcesz nic mówić, to może ja zacznę- usiadła na krzesło przeciwko mnie-  Nasi rodzice, zawsze uważali ciebie za lepszą ode mnie- Uniosła brwi w górę- Kiedy miałam z tego co słyszałam roczek, oddali mnie w ręce mojej niańki, ponieważ urodziłaś się ty. Potem odwiedzali mnie w każdy weekend- To by wszystko wyjaśniało, dlaczego w soboty i niedziele ich nie było. Mówili, że to sprawy biznesowe, a tak naprawdę widywali się z Katherine- Od 7 roku życia, chodziłam do prywatnej szkoły, którą opłacał ojciec, a kiedy miałam 16 lat, dowiedziałam się o tobie- patrzy na mnie z żalem i złością w jej ciemnych tęczówkach.
- Ja nie miałam o tobie, zielonego pojęcia- mówię cicho z widoczną skruchą.
- Ponieważ nie miałaś o mnie wiedzieć, ojciec zadbał o każdy szczegół, tylko po to aby uchronić cię, przede mną- mówi przez zaciśnięte zęby.- Kontynuując moją historię- bierze głęboki wdech-  Uciekłam z internatu i nie zgadniesz kogo dane było mi poznać- uśmiecha się- Sławnego pana Harry'ego Stylesa- klasnęła w dłonie i wstała- Nauczył mnie wszystkiego co najlepsze- Patrzy na mnie- Strzelać- podchodzi do mnie- bić się- robi krok bliżej mnie- najfajniejsze techniki zabijania- idzie za mnie, a ja czuje wielki niepokój. Czuje na moich ramionach jej dłonie, które masują moje spięte ramiona- I co najlepsze- mówi- gorącego, namiętnego, seksu którego nie zapomnę nigdy- ostatnie słowa szepcze mi do ucha- Uwierz mi, nikt nie zastąpi mu mnie- Od razu przypominają mi się, słowa Harry'ego, które raniły jak nóż.- Oh wiem, wiem ty pewnie, też się z nim pieprzyłaś i tak dalej, dawałaś sobie nadzieję, że może to właśnie ciebie pokocha i będziecie razem żyli długo i szczęśliwie- Znów stoi przede mną, nachylając się, a dłonie opiera o podłokietniki krzesła- Ale on taki nie jest. Jest potworem, niezdolnym do kochania- patrzy mi głęboko w oczy- Jesteś tak samo głupia jak ja byłam kiedyś-prostuje się i patrzy na mnie z góry- Ale zastanawia mnie jedno. Co masz ty czego nie mam ja?- marszczy brwi patrząc na mnie, a następnie wychodzi. Mam dosyć.
Kolejne 2 godziny mijają nie ubłagalnie długo. Do pomieszczenia wpada 4 mężczyzn, a za nimi wchodzi Katherine- Rycerz na białym koniu, przyjechał cię wyzwolić- mówi obojętnym tonem, a ja wiem, że mówi o Harry'm.- Jest taki przewidywalny- wywraca oczami i wzdycha- Mark i Tony, pójdziecie obstawić tylne drzwi- mówi do 2 z mężczyzn, a oni tylko potakują głowami i wychodzą- Ty i ty, ukryjcie się, a kiedy dam znak wyjdziecie- faceci również, potakują i idą za blat, gdzie kucają. Myślałam, że to będzie bardziej profesjonalne, ale cóż, i tak mają niezły sprzęt.- Skarbie, musi być trochę dramatycznie- patrzy na mnie z udawanym, żalem dziewczyna- Nie bierz tego do siebie, chociaż powinnaś- w kieszeni swoich spodni wyciąga scyzoryk i szybko robi, średniej głębokości cięcie na moim lewym policzku. Krzywię się i wydaję pisk bólu. Brunetka kręci przecząco głową i ponownie tnie mnie wzdłuż wewnętrznej strony lewej ręki, na co ponownie wydaję okrzyk- Zamknij się, to tylko małe cięcie- pokazuje mi scyzoryk na, którym już jest krew- Jeszcze coś- chowa narzędzie do spodni i zaczyna czochrać moje włosy- No i teraz wygląda o wiele lepiej- uśmiecha się, i nagle po pomieszczeniu roznosi się odgłos strzału, a szyby w oknach zostają zbite. Obie kierujemy wzrok na okna- Jak zawsze efektowne wejście- mówi Katherine, a ja widzę jak Harry przeskakuje przez okno, wchodzi do pomieszczenia celując w głowę Katherine.

_________________________________________________________________________
No i nie wiem co napisać, najlepiej po prostu, same napiszcie co sądzicie o tym :) I zobaczcie, w zakładce "bohaterowie" jak wygląda Katherine :) 

5 komentarzy:

  1. Idealny :o ♥Pisz dalej 8) <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O BOŻE! ILE PRZEŻYĆ!
    PO PROSTU WIELKIE WOOOOW <3
    NIE WIEM CO NAPISAĆ, GENIALNE! :)
    CZEKAM SZYBKO NA KOLEJNY!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sry, jbc to Ja / @Stylesoowaaaaa

      Usuń
  3. Jezu uwielbiam tego bloga !!
    Ciągle coś się dzieje i trzyma mocnoo w napięciu. ..
    Sama nwm czemu to pisze ale prosze o kolejny rozdział 18+ (nie mówię ze ma być w nastepnym rozdziale)
    Pisz dalej kobitko bo masz talent !!!
    DAWAJ SZYBKO NEXTA !!!

    OdpowiedzUsuń