środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 15

Okey, musi być na to jakieś wytłumaczenie. Nerwowo kręcę się po pokoju, i po chwili zaglądam przez małe okno. Nie widzę go, w pokoju też go nie ma. Przegarniam włosy. Louis. Powoli i cicho wychodzę z pokoju i kieruję się w stronę pokoju chłopaka. Kiedy mam zamiar pukać, słyszę, że z kimś rozmawia.
- Tak...- nie słyszę odpowiedzi, z czego wnioskuję, że rozmawia przez telefon-... Położyłem w widocznym miejscu...- chłopak się śmieje-... Dlaczego, ty ją tak ciągle straszysz?... Okey, przecież chciałem zostać kiedyś aktorem- Rozmawia z Harry'm. Czyli wszystko sobie zaplanował, a na dodatek wkręcił w to Louisa. Zamykam oczy i liczę do 10, oddychając uspokajająco. Chce wojny, to będzie ją miał.- Okey, pogadamy jutro... Cześć- po tych słowach, pukam do drzwi. Słyszę zbliżające się kroki, a po chwili przede mną pojawia się sylwetka Louisa.- Oh hej, co się stało?- opiera się o framugę drzwi, wyglądając przy tym na przejętego. Ale od razu przypominają mi się jego słowa "Przecież, chciałem zostać kiedyś aktorem". 
- Wiesz...emm... Mogłabym spać u ciebie?- Udaję zdenerwowaną, a chłopak chyba w to wierzy. Plan Harry'ego spalił na panewce. W głębi ducha cieszę się jak małe dziecko.
- Jasne, ale o co chodzi?- otworzył szerzej drzwi, a ja weszłam do środka.
- Chyba będę się tu czuć bezpieczniej- uśmiecham się do niego.
- Oh, okey. Zajmę miejsce na podłodze- odpowiada z uśmiechem, bierze poduszkę i nakrycie z łóżka, po czym układa je na podłodze.
- Dzięki- wchodzę pod miękką kołdrę, zadowolona z umiejętności kłamania, ale muszę coś jeszcze załatwić.- Jakie sprawy załatwiałeś, poza Londynem?- pytam, patrząc w sufit. Może to też był tylko wkręt?
- Nie chcę cię wystraszyć- słyszę jego głos z nutką rozbawienia i gdybym nie wiedziała o całym jego spisku z Harry'm, nie wyczułabym tego. Zaciskam usta w wąską linie i opanowuję chęć powiedzenia, że wszystko wiem.
- Chyba już nic mnie nie zaskoczy- odpowiadam zgodnie z prawdą. To co dotychczas zrobił Harry... Nikt tego nie przebije.
- Wybacz, ale jestem zmęczony. Możemy porozmawiać o tym jutro?- po jego zmęczonym głosie, wnioskuję, że rzeczywiście jest wyczerpany.
- Okey. Dobranoc- postanawiam odpuścić, ponieważ sama jestem padnięta i dlatego szybko zasypiam.

*** 
Słyszę obijające się krople deszczu o parapet. Uchylam jedno oko i za oknem widzę pochmurne niebo. Marszczę czoło i spoglądam na zegarek. 9:05. Wzdycham, zamykam oczy i przekręcam się na prawy bok. Czuję pod moimi dłońmi unoszącą się klatkę piersiową i ciepły oddech na czubku głowy. Szybko otwieram oczy i zrywam się z łóżka.
- Twój refleks jest coraz lepszy- Harry leży szeroko uśmiechnięty, i widocznie z siebie zadowolony. Niech się cieszy, póki ma z czego.
- Gdzie jest Louis?- pytam, krzyżując ręce na piersi.
- Musiał wcześniej, wyjechać, a że nie chciał cię budzić, zadzwonił po mnie- wskazał na siebie- Więc, oto jestem.
- Szkoda, że nie byłeś łaskaw wrócić po mnie, wczoraj- Mówię przez zęby- A jakby mnie znalazła, i zakończyła mój żywot? Pomyślałeś o tym?- chłopaka zmarszczył brwi i po chwili wstał, i zrobił 2 kroki w moją stronę.
- Właściwie to miałem nadzieje, że cię znajdzie- podrapał się po brodzie- I zakończy, moje męki, związane z twoją osobą- Patrzy na mnie, żelaznym spojrzeniem, pod którym 2 tygodnie temu, skuliłabym się i uciekła, ale teraz stałam się na to odporna, w pewnym sensie tego słowa.
- Świnia- syczę przez zęby- Wstrętna, obleśna, kłamliwa świnia- Nie wiem dzięki czemu, mam taki nagły przypływ odwagi, ale zdecydowanie podoba mi się ta wersja mnie samej.
- Ałć. To serio mnie zabolało- Udaje urażonego, kryjąc śmiech, który po chwili i tak uwalnia się z jego gardła.- Widzę, że już się mnie nie boisz- zbliża się, na co ja tylko mu się przypatruję. Jestem zmuszona unieść głowę, kiedy chłopak stoi już przede mną. Wpatruje się we mnie z zaciekawieniem w oczach.- Przeczytałaś moją wiadomość, wczoraj wieczorem?- przechyla głowę w prawo z lekkim uśmieszkiem.
- Tą, którą kazałeś podłożyć Louis'owi? Tak- Szkoda, że mój telefon jest rozładowany. Najchętniej zrobiłabym Harry'emu zdjęcie. Szok, porażka, zaskoczenie maluję się na jego twarzy. Uśmiecham się triumfalnie. Chłopak się śmieje i niespodziewanie przyciska mnie do ściany, moje nadgarstki utrzymuje prawą dłonią nad moją głową, a lewa dłoń zatrzymuje się na moim biodrze. 
- Cwana dziewczynka z ciebie- uśmiecha się, a ja dopiero teraz uświadamiam sobie, że wstrzymywałam oddech.
- Uczę się od najlepszych- posłałam mu jednoznaczne spojrzenie.
- Mogę nauczyć cię o wiele ciekawszych rzeczy- Brunet przygryza dolną wargę, a jego palce zatrzymują się na pasku od spodni.
- Raczej nie skorzystam- próbuję wyswobodzić nadgarstki z jego uścisku, ale jak zawsze i tak mi się nie udaję.
- Nie okłamuj samej siebie, twoje ciało reaguje zupełnie inaczej- szepcze mi do ucha, a na mojej skurzę pojawia się gęsia skórka.- Właśnie o tym mówię- czuję jak się uśmiecha, a po chwili jego ciepłe wargi spotykają się ze skórą na mojej szyi. Harry składa delikatne pocałunki, w górę i w dół, aż zaczyna ssać skórę lekko ją przygryzając. Niepohamowany jęk, wydostaje się z moich ust, na co spotykam się z gardłowym śmiechem chłopaka.- Nie będę naciskać, sama wskoczysz mi do łóżka- wraz z zakończeniem zdania, puszcza moje nadgarstki.-Twoja torba jest już w samochodzie, więc popraw się tu i tam- zaczesuje moje włosy za ucho i ujmuje w dwa palce mój podbródek i kciukiem dotyka mojej dolnej wargi- Co te usta mogłyby robić- szepcze i odsuwa się ode mnie- W drogę- Wychodzi z pokoju, a ja podążam za nim. Przy wyjściu brunet się zatrzymuje i otwiera parasol, pod którym oboje kryjemy się przed deszczem. Wchodzę szybko do samochodu i chcę zamknąć drzwi lecz Harry, mnie zatrzymuje.- Poczekaj, zapomniałem telefonu- Mówi i zatrzaskuje drzwi, po czym w biegu wraca do motelu. Pocieram dłonie o siebie i włączam ogrzewanie.Rozglądam się po deszczowej drodze przede mną, a mój wzrok spoczął na osobie, stojącej naprzeciw mnie. Ma założony wielki kaptur na głowie, przez co nie widzę twarzy, lecz mogę stwierdzić, że ten "ktoś" mnie obserwuję. Zaczynam się niepokoić, bo w końcu robi się dziwnie. A co jeśli...
- Jestem- moje rozmyślania przerywa Harry, który właśnie wrócił do auta. Odwracam się do niego. Chłopak rzuca mokry parasol, na tylne siedzenie i po chwili odpala samochód. Szybko kieruje swoje spojrzenia na tajemniczą postać, lecz jej już tam nie ma. Marszczę brwi. To naprawdę dziwne.
___________________________________________________________________________
Hej :D Sorki, że tak późno, ale wcześniej się nie dało XD Mam nadzieje, że rozdział się podobał :) Dziękuję za komentarze i nadal na nie liczę <3 <3

6 komentarzy:

  1. Świetny <3
    Boże, czekam na next <33333!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce dalej ! Super jest ! Zapraszam do mnie http://once-and-never-again.blogspot.com/?m=1 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. Bardzo mi się podoba !! ; 33

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne ♥♥♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡Czekam na kolejne ♥♡<333333

    OdpowiedzUsuń