niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 6

                                                                        Muzyka
- Kłamiesz- mówię z powagą, chodź sama w to nie wierzę.Chłopak wydaje tylko głośny śmiech.
- Po co miałbym to robić?- pyta i patrzy na mnie, jak na idiotkę.
- Może dlatego, żebym się ciebie bała?- unoszę brwi i krzyżuję ręce na piersiach.
- Chodź na śniadanie- wzdycha i podchodzi do drzwi rozbawiony. Nie wiem ale on zawsze ma dobry humor. Chociaż, jeść śniadanie o 13:55, też wprawia mnie w dobry humor. Otwiera drzwi  i wychodzi, a ja idę za nim. Przechodzimy przez korytarz i schodzimy na dół. Tutaj jeszcze nie byłam. Wielki salon z kominkiem i ustawionymi wokół niego, sofami i małym stoliczkiem do kawy na środku. nieopodal półka z książkami, telewizor i playstation. Idziemy dalej i dochodzimy do dużej kuchni. Jest w kolorze białym. Duże okno na całą, wysokość ściany, ukazuję przepiękny widok na taras i ogród. Meble jak i wysepka kuchenna są z jasnego drewna. Brunet podchodzi do lodówki, wyciąga z niej sok pomarańczowy, po chwili odkłada go na wysepkę i patrzy na mnie.- Siadaj- mówi, a ja zajmuję miejsce na wysokim krześle. Patrzę jak zielonooki nalewa w dwie szklanki napoju, a kiedy kończy podaje mi jedną szklankę i z powrotem idzie do lodówki.- Na co masz ochotę?- pyta wpatrując się we wnętrze sprzętu.
- Nie jestem głodna- mówię. Naprawdę nie czuję głodu, chociaż o tej godzinie zazwyczaj, siedzę już na stołówce razem z Angie i resztą. Wzdycham, a moje myśli atakują, wizję przerażonych rodziców. Przez ten cholerny wypadek, nie mam telefonu. Co pomyśli sobie mama?
- Słuchasz mnie w ogóle?- z zamysłu wyrywa mnie głos Harry'ego, patrzę na niego.
- Sorki, zamyśliłam się- kręcę głową- Już mówiłam, nie jestem głodna- powtarzam.
- Okey, czyli naleśniki- mówi i podchodzi do kuchenki gazowej i kładzie na niej patelnię.
- A ciasto?- pytam, a chłopak odwraca się.
- Nie jestem ułomny- marszczy czoło- czekam aż mi pomożesz- szczerzy się.
- Jestem tu gościem- robię minę niewiniątka, wystukując palcami, rytm na blacie.
- Oczywiście panno Richardson- robi ukłon i powraca do swojej czynności, a ja wstaję i podchodzę do okna. Ogród zapiera dech w piersiach. Zielony trawnik jest równo ścięty, a na środku rośnie jeszcze małe, drzewo wiśni. Jest pełno róż i tulipanów. To coś pięknego. Nie spodziewałam się tego w Londynie, a co dopiero tutaj, w domu Harry'ego.
- Podoba ci się- przy uchu słyszę jego głos, automatycznie na mojej skurzę pojawia się gęsia skórka.
- Yeah,  to piękne- mówię i uśmiecham się, a po chwili do moich nozdrzy dochodzi  zapach... spalenizny. Szybko odwracam się i zderzam z umięśnioną klatką chłopaka.- Harry- mówię i uśmiecham się.
- Tak?- odpowiada, odwzajemniając uśmiech.
- Twój naleśnik- spokojnie wypowiadam te słowa, a brunet odwraca się i szybko podbiega do patelni. Słyszę jak przeklina pod nosem, na co się śmieje. Harry wyrzuca, spalone jedzenie, opiera obie dłonie na krańcach blatu i odwraca się w moją stronę, a ja nadal się śmieję.
- Pierwszy raz widzę jak i słyszę twój śmiech- patrzę na niego i przestaję się śmiać. W jego oczach jest coś, czego jeszcze nigdy u  niego nie widziałam. Idzie w moją stronę, a kiedy stoi już przede mną, unoszę głowę by na niego spojrzeć. Jego tęczówki błyszczą a usta są lekko uchylone.- Taka piękna- gładzi mój policzek, chwyta podbródek i nachyla się ku mnie. Przymykam powieki i otwieram minimalnie usta. Kiedy nasze wargi mają się spotkać, słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram oczy i cofam się szybko. Chłopak fuka pod nosem i idzie do drzwi. Przegarniam włosy. Cholera. Czy ja właśnie, prawię się z nim pocałowałam? Nie, nie, nie, to chwilowe załamanie nerwowe, już mi odwala.- Jess!- głos Harry'ego doprowadza mnie do drzwi wejściowych. Stoją tam dwóch policjantów.
- Dzień dobry- mówię zmieszana. Harry stoi wyluzowany, jakby nie przejmował się osobami stojącymi w progu.
- Dzień dobry, czy ma panie na imię Jessica Richardson?- pyta jeden z nich.
- Tak, o co chodzi?- marszczę brwi.
- Pani rodzice, zgłosili twoje zaginięcie.- mówi patrząc w swój notatnik.
- Jak widać jestem cała i zdrowa- No tak, mogłam się tego, po nich spodziewać, ale skąd policja wiedziała, że tu jestem?
- Naszym obowiązkiem jest, zawiezienie pani do domu- mówi ten drugi.
- Nie widzicie, że moja dziewczyna jest jeszcze w piżamach i razem chcemy zjeść spokojnie śniadanie, a panowie nam w tym przerywają- odzywa się Harry, a ja patrzę na niego oniemiałym spojrzeniem.
 - Ale...
- Proszę pana, jeśli ona wyraża zgodę, na to czy chce ze mną zostać, to nic tu po was- ironiczny uśmiech pojawia się na twarzy bruneta. Policjanci patrzą na mnie.
- Będę gotowa za 10 minut- mówię, a mina Harry'ego jest bez cenna. Wbiegam po schodach, następnie do pokoju i do łazienki. Przebieram się szybko w suchą już sukienkę, a ubrania, które miałam na sobie składam w kostkę i odkładam na półeczkę i idę do drzwi pomieszczenia . Nie zdążam jeszcze dobrze wyjść, a zderzam się z torsem Harry'ego.
- Dlaczego idziesz? - Pyta, a ja nie mogę rozszyfrować jego nastroju.
- Po pierwsze, nazwałeś mnie swoją dziewczyną, co nie jest zgodne z prawdą, a po drugie mam już nieźle przechlapane u rodziców, i nie chce mieć gorzej- Wymijam go i schodzę do holu, w którym nadal czekają mężczyźni- Możemy już iść- mówię i chcę iść, lecz powstrzymuje mnie uścisk na ramieniu.
- Przyjdę dzisiaj wieczorem- szepcze i puszcza mnie.
- Nie sądzę- odpowiadam i razem z policjantami wchodzę do radiowozu.

                                                                           ***
- Co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz?!- siedzę na kanapie, w salonie w moim domu. Ojciec już od 10 minut, wydziera się na  mnie, a mama tylko mu przytakuje.
- Mam już prawie 18 , więc nie muszę się was słuchać- odpowiadam, wywracając oczami.
- Dopóki jesteś na moim utrzymaniu, masz się mnie słuchać!- krzyczy ponownie.
- To wszystko?- pytam unosząc brwi .
- Nie takim tonem młoda damo! Masz mieć do mnie szacunek! Nie mam zamiaru wstydzić się także za ciebie!- Zaraz, jak to TAKŻE, przecież nie ma nikogo innego.
- A za kogo jeszcze się wstydzisz?- pytam a on sztywnieje.
- Do swojego pokoju i nie pokazuj się aż do kolacji, przemyśl swoje niedojrzałe zachowanie.- Mówi nie patrząc na mnie. Wstaję i idę do mojej sypialni. Tak naprawdę mam to wszystko gdzieś. Jakbyśmy zostali w Kalifornii, do niczego by nie doszło, ale zastanawia mnie jedno, dlaczego nie odpowiedział na moje pytanie? Ubieram szare dresy, a do tego białą bokserkę, włosy związuję w luźnego koka i siadam przed laptopem. Milion wiadomości od Angie, treści "Czemu nie odpierasz telefonu? Dlaczego nie było cię w szkole? Co się z tobą dzieje?" Szybko odpisuje, że wszystko jest okey a telefon zgubiłam. Przez cały dzień, oglądałam bezsensowne filmy, czytałam książki i nawet nadrobiłam dzisiejszy dzień w szkolę. Słyszę, że mama woła z dołu na kolację. Patrzę na zegarek. 19:05. Schodzę do jadalni i siadam przy stole na przeciw taty, a mama siedzi po mojej prawej stronie. Na stole, stoi już zapiekanka. Nakładam ją na talerz i zaczynam jeść.
- Kochanie, jutro wyjeżdżam i nie będzie mnie przez tydzień- ciszę przerywa mama. Przestają jeść i patrzę na nią.
- Do Ameryki? Zabierz mnie ze sobą- mówię szybko, z nutką nadziei w głosie.
- Do Irlandii, klientka chce się spotkać osobiście- uśmiecha się lekko- I nie mogę cię zabrać, masz szkołę.
- Właśnie, szkołę- wtrąca się ojciec.- Odbieram cię jutro i jedziesz ze mną do pracy- mówi nie patrząc na mnie.
-Po co?- pytam chłodno.
- Bo nie mam zamiaru, znowu wzywać policji.- spogląda na mnie. Nie mam zamiaru się z nim ponownie kłócić. Wstaję od stołu i w tej samej chwili, słyszę dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę- mówię i wychodzę z pomieszczenia. Wyglądam przez "judasza", i wzdycham. Otwieram drzwi.
- Mówiłem, że wpadnę-  Harry opiera się o framugę drzwi. Ubrany jest w szary dres, czarną bluzkę i tego samego koloru trampki.
 - Wiesz, to nie jest najlepszy moment- mówię i wychodzę na zewnątrz, lekko przymykając drzwi.
 - Aha. Mam coś dla ciebie- wyciąga z kieszeni mój telefon- W ramach rekompensaty- podaje mi urządzenie.
- Dziękuję- uśmiecham się.
- Wszystko jest, tak jak przedtem- dodaje, a ja patrzę na niego.- Dzisiaj Liam, załatwił dźwig, który wyciągnął samochód z wody- przeczesuje palcami włosy- A ja zawiozłem do naprawy twój telefon- uśmiecha się.
- Muszę przyznać, jestem pod wrażeniem- śmieje się- Nie sądziłam, że Harry Styles będzie przejmował się moimi rzeczami- patrzę na niego.
- Nie zrobiłem tego dla ciebie- nagle robi się poważny. Odwraca się i odchodzi. On chyba mnie już nigdy nie zaskoczy. Wracam do mieszkania . Mama sprząta po kolacji,a ojciec pewnie, już siedzi przed papierkową robotą. Kiedy kieruję się do swojego pokoju, przechodzę obok biura taty. Coś przykuło moją uwagę, zatrzymuję się i podsłuchuję rozmowę telefoniczną.
- Tak...po prostu, zajmijcie się nią...tak...niech, trzyma się z daleka od Jessicy.- co to ma do jasnej cholery znaczyć? Kto ma się trzymać ode mnie z daleka? Odbiegam od drzwi, kiedy słyszę kroki. Wchodzę do swojej sypialni i kładę się na łóżko, rozmyślając nad nowo, odkrytą zagadką.

                    ____________________________________________________________
Rozdział numer 6 :D Jak myślicie, kim jest tajemnicza dziewczyna? Jaki sekret ukrywają rodzice Jess? Piszcie opinie w komach :) 5 komentarzy = 7 rozdział  <3

6 komentarzy:

  1. PIERWSZA ! O yeaaah ! NEXT ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochammm !!! Haha czekam tylko az pojda do lozka xD hahahaha nie no ... XD
    Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo!!!!
    Myślę że to bedzie jej siostra :)
    NEXT!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuuu.. się dzieje, nie mam pomysłu kim może być ta tajemnicza dziewczyna xDD czekam na nn ;3 weny i duużo wolnego czasu na pisanie nowych rozdziałów ♥

    OdpowiedzUsuń